~*~
- Gdzie teraz? - zaśmiał się nerwowo przechodząc pięć metrów. Kobiety zawsze narzekają, że są nieużyteczne, więc musi jej dać trochę poczucia wartości. Gdyby chciał na pewno odnalazłby tą drogę! Przy okazji zwiedzając Chiny, USA, no i może Nową Zelandię. Zawsze marzył o takiej wycieczce!- Taa...m? - zdziwienie wypisane na twarzy Shiiny można by ustawić jako nowego mem'a. To znaczy, można by było gdyby istniał internet. A raczej jeśli ktoś by go używał. W każdym bądź razie warto by je upamiętnić. Czyn Nody również do "normalnych" nie należał, ale cóż, jako bohater przed ujawnieniem mocy musiał sobie jakoś radzić. Zwykłe sztuczki nie są warte użytku więc innowacja się kłania. Tanim, ale jakże użytecznym sposobem był patyk. Może z jednego z "drzew-do-wybicia", może z jakiejś najzwyklejszej beli, a może z naukowego drzewka poddanego milionom badań, aby w przyszłości stał się maszyna zabijającą ludzi? Wszystko jest możliwe. Musi się trzymać na baczności!
Owy patyk, wybrany musiał zostać według ścisłych kryterium. Co najważniejsze i najbardziej istotne - musiał być drewniany. Nie plastikowy, lub o gorsza papierowy! O szklanym już nie przypomnę! Kształt również gra dużą rolę. Musi być w kształcie litery Y. Nie V, ani U, to musi, powtarzam, musi być Y! Jedną z ważniejszych spraw było to, że musi być japoński. Tzn. drzewo, które go wyprodukowało musi być pochodzenia japońskiego. Nie chińskiego!
Jeśli wszystkie te kryteria zostały spełnione możemy przejść do obsługi patyka.
- Chwyć kurczowo wystającą część Patyka™, aby rozwidlenie było przed Tobą
- Okręć się wokół własnej osi pięć razy, aby Patyk™ rozpoznał gdzie są kierunki świata
- Kiedy Patyk™ rozpozna gdzie jest zacznij kręcić nim gdzie popadnie, aż Twój towarzysz powie Ci w którą stronę iść
Firma Awokado™ nie ponosi odpowiedzialności za zgubienia w terenie!
Teraz pozostało tylko wściekać się, że tego cholerstwa nie da się tego oddać. Postępując ściśle według tych instrukcji, Noda wraz z Shiną doszli do rzeczki. Teraz pozostało jedynie łowić. Pozostawiając temat "czym" i "co".
- Powiedz, że wzięłaś wędki... - westchnął ciężko
- Że wzięłaś wędki. - zacytowała
- To gdzie są? - zmrużył oczy - Nie wzięłaś ich, prawda?
- Nie wzięłam. - potwierdziła - Ale są w schowku. - oznajmiła, wskazując na małą chatkę. Zapewne nie była budowana według zasad bhp, ale cóż - gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
- Klucze. - rozkazał wyciągając rękę
- Jakie klucze? - zdziwiła się - To nie masz ich?
- Jak to "nie masz"?! Chcesz iść na ryby a nie bierzesz wędek?!
- Bo są w schowku. - wyjaśniła - Z tego co wiem do łowienia ryb nie są potrzeba klucze.
- Ale wędki tak! - ryknął
- Dlatego są w schowku. - objaśniła po raz kolejny
- To jak masz zamiar dostać się do tego schowka?! Cholera jasna, nie idzie się z tobą dogadać! - warknął podchodząc do drzwi chatki. Wyciągnął swój szpikulec do zabijania Otonashiego i zaczął go wbijać w drzwi. Minęła minuta, pięć aż w końcu się zmęczył. Wzrokiem znawcy po raz kolejny zlustrował je i z niedowierzaniem stwierdził, że nie ma nawet najmniejszej rysy. Zrezygnowany oklapł przy ścianie budynku. Shiina popatrzała chwilę na niego, aż w końcu pewnym ruchem nacisnęła klamkę drzwi, które wpuściły ją do pomieszczenia. Chłopak zdziwiony przypatrywał się jej poczynaniom i skomentował je krótkim "wiedziałem o tym"
- I po co mi był klucz? - spytała zamykając drzwi
- Żebyś miała się o co pytać. - burknął - Daj to cholerstwo!
- Masz. - podała mu kijek z linką
- Jak to się obsługuje? - mruknął wywijając tym na wszystkie strony. Kiedyś się musi udać, ne?
- Ech, totalne beztalencie z ciebie - westchnęła pokazując jak ma trzymać - Zarzucasz, i kiedy pociągnie - ciągniesz. Rozumiesz?
- Tak. Nie. Chyba. - zmieszał się
- Proszę cię, to jest prostsze niż budowa koła! - jęknęła - Patrz uważnie! - upomniała i podeszła do niego od tyłu. Złapała jego ręce i ustawiła jak powinny. - Już umiesz?
- Ta... Raczej.
- Mój tata miał obsesje na punkcie noży. - zaczęła po chwili
- I co mi do tego? Właściwie o czym ty pierniczysz?
- Pamiętam, że zawsze stały na honorowym miejscu w kuchni. Kiedyś postawiłam na tym parapecie kwiatki. Ojciec się wściekł i rzucił nimi prosto w moją twarz. Potem już pamiętałam aby nie kłaść przy nich niczego. Na ich stojak zawsze padało światło słońca. Tata specjalnie obciął firanki aby móc napawać się ich widokiem rano, kiedy wychodził do pracy i wieczorem, kiedy wracał. Mama zawsze płakała widząc je. Wtedy nie rozumiałam tego. "Wtedy", do teraz tego nie rozumiem. Sześć głupich noży było dla niego ważniejsze niż rodzina. Codziennie rano je polerował. Miał do każdego osobną ściereczkę. Wolisz nie wiedzieć co się działo kiedy ktoś pomylił ścierkę do tasaka z ścierką do ceramicznego. Potem przez te noże zginęła jego żona, moja najukochańsza mama. Popełniła samobójstwo osierocając córkę. Tak pisało w gazetach. Każdy wierzył w taką wersje, a ja głupia, nie miałam odwagi powiedzieć policji co się stało naprawdę. Mama przez przypadek włożyła nóż do zmywarki. Ojciec widząc ubytek w swej kolekcji wpadł w szał. Roztrzaskał wszystkie szklanki, potargał pościele, poduszki. Wszystkie książki wrzucił do kominka. A my mogłyśmy tylko patrzeć, i modlić się aby jego gniew ustał. Minęły dwie godziny. Ja płakałam, mama starała się przytrzymać mnie na duchu. Podeszła delikatnie do niego i dotknęła lekko w ramię. Jego gniew osiągnął zenit złapał jeden z noży dźgnął nim małżonkę. Raz, dwa, aż w końcu przestała oddychać. Nigdy nie zapomnę tego szaleńczego wyrazu twarzy. Uśmiech. Zamordował ją z uśmiechem na twarzy. Kiedy spostrzegł, że jego nóż jest w krwi popadł w obłęd. Zamknął się w pokoju i cały czas polerował go mamrocząc przy tym swoją śpiewkę. - uśmiechnęła się na to wspomnienie. Po jej policzkach spłynęły łzy - W jedną noc straciłam ojca i matkę. Sama umarłam niedługo potem. Ojciec wyszedł z pokoju. Elegancko ubrany, sprawiał wrażenie poukładanego człowieka. Podszedł do mnie z uśmiechem. Ciepłą, ojcowską dłonią poklepał mnie po głowie. Już miał zamiar podnieść rękę kiedy zacisnął ją na moich włosach. Zaczął mną szarpać, aż zmęczył się i rzucił mną w kąt. Upadłam tak niefortunnie, że rozbiłam głowę i trochę krwi poleciało a noże. Ojciec w panice rzucił się im na ratunek. Ścierał krew moją bluzką. Nie przejmował się ściereczką. To był jedyny raz kiedy wytarł je jakimś innym materiałem. Jego noże były czyste, a ja się wykrwawiłam. - zakończyła swój monolog przeciągając się - Stare dzieje! - westchnęła i wyprostowała się - Pójdę po więcej przynęty. - oznajmiła i ruszyła w stronę budki. Minęła chwila i Shiina nadal nie wracała. Zniecierpliwiony chłopak ruszył na poszukiwania koleżanki. W końcu to kobieta, na pewno coś zepsuła. Rozglądał się wokoło i nie potrafił jej znaleźć. Po raz kolejny spojrzał w stronę lasu i znowu przekręcił głowę ku rzece. Znalazł ją. Była na kamieniu. Z jajkiem?!
- Shiina, co ty do cholery, trzymasz?!
- Alpakę. - oznajmiła. Czyli jednak jego wzrok go zawiódł. Na cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz.
- Alpakę? - powtórzył zdziwiony. Czy czasem to nie jest gatunek słonia? Albo małpy? Bądź, co bądź na pewno nie jest takie małe!
- Alpakę. - potwierdziła wyciągając w jego stronę ręce z maskotką. Biały, puchaty, kłębek wełny był kropiony śliną, przez księdza Rybę. "Chrzest" ten nie był zaplanowany, a ksiądz na pewno nie był przychylnie nastawiony do maskotki. - Maurycy! - pisnęła, kucając.
- Shiina! - krzyknął wnerwiony Noda biegnąc w stronę dziewczyny. Przeczuwając, że nie uda mu się pokonać napastnika rzucił się aby osłonić dziewczynę. Niestety nie zdążył. To był ułamek sekundy. Ryba walnęła płetwą w dziewczynę i połknęła ją - Shiina? - szepnął kiedy się ocknął
- Wreszcie się obudziłeś, cwelu. - warknęła - Bierzesz mnie na ryby i usypiasz kiedy mówię o mojej historii. No foch, normalnie.
- Ty żyjesz?! Nic ci się nie stało?! - spytał szybko i rzucił się jej na szyję
- No raczej. Tu się nie da umrzeć. Poza tym mam moją alpakę. Przy niej czuję się bezpieczniejsza niż przy tobie!
- Oj, cicho bądź! - warknął i pocałował ją. No cóż, impuls.
- Powiedz, że wzięłaś wędki... - westchnął ciężko
- Że wzięłaś wędki. - zacytowała
- To gdzie są? - zmrużył oczy - Nie wzięłaś ich, prawda?
- Nie wzięłam. - potwierdziła - Ale są w schowku. - oznajmiła, wskazując na małą chatkę. Zapewne nie była budowana według zasad bhp, ale cóż - gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
- Klucze. - rozkazał wyciągając rękę
- Jakie klucze? - zdziwiła się - To nie masz ich?
- Jak to "nie masz"?! Chcesz iść na ryby a nie bierzesz wędek?!
- Bo są w schowku. - wyjaśniła - Z tego co wiem do łowienia ryb nie są potrzeba klucze.
- Ale wędki tak! - ryknął
- Dlatego są w schowku. - objaśniła po raz kolejny
- To jak masz zamiar dostać się do tego schowka?! Cholera jasna, nie idzie się z tobą dogadać! - warknął podchodząc do drzwi chatki. Wyciągnął swój szpikulec do zabijania Otonashiego i zaczął go wbijać w drzwi. Minęła minuta, pięć aż w końcu się zmęczył. Wzrokiem znawcy po raz kolejny zlustrował je i z niedowierzaniem stwierdził, że nie ma nawet najmniejszej rysy. Zrezygnowany oklapł przy ścianie budynku. Shiina popatrzała chwilę na niego, aż w końcu pewnym ruchem nacisnęła klamkę drzwi, które wpuściły ją do pomieszczenia. Chłopak zdziwiony przypatrywał się jej poczynaniom i skomentował je krótkim "wiedziałem o tym"
- I po co mi był klucz? - spytała zamykając drzwi
- Żebyś miała się o co pytać. - burknął - Daj to cholerstwo!
- Masz. - podała mu kijek z linką
- Jak to się obsługuje? - mruknął wywijając tym na wszystkie strony. Kiedyś się musi udać, ne?
- Ech, totalne beztalencie z ciebie - westchnęła pokazując jak ma trzymać - Zarzucasz, i kiedy pociągnie - ciągniesz. Rozumiesz?
- Tak. Nie. Chyba. - zmieszał się
- Proszę cię, to jest prostsze niż budowa koła! - jęknęła - Patrz uważnie! - upomniała i podeszła do niego od tyłu. Złapała jego ręce i ustawiła jak powinny. - Już umiesz?
- Ta... Raczej.
- Mój tata miał obsesje na punkcie noży. - zaczęła po chwili
- I co mi do tego? Właściwie o czym ty pierniczysz?
- Pamiętam, że zawsze stały na honorowym miejscu w kuchni. Kiedyś postawiłam na tym parapecie kwiatki. Ojciec się wściekł i rzucił nimi prosto w moją twarz. Potem już pamiętałam aby nie kłaść przy nich niczego. Na ich stojak zawsze padało światło słońca. Tata specjalnie obciął firanki aby móc napawać się ich widokiem rano, kiedy wychodził do pracy i wieczorem, kiedy wracał. Mama zawsze płakała widząc je. Wtedy nie rozumiałam tego. "Wtedy", do teraz tego nie rozumiem. Sześć głupich noży było dla niego ważniejsze niż rodzina. Codziennie rano je polerował. Miał do każdego osobną ściereczkę. Wolisz nie wiedzieć co się działo kiedy ktoś pomylił ścierkę do tasaka z ścierką do ceramicznego. Potem przez te noże zginęła jego żona, moja najukochańsza mama. Popełniła samobójstwo osierocając córkę. Tak pisało w gazetach. Każdy wierzył w taką wersje, a ja głupia, nie miałam odwagi powiedzieć policji co się stało naprawdę. Mama przez przypadek włożyła nóż do zmywarki. Ojciec widząc ubytek w swej kolekcji wpadł w szał. Roztrzaskał wszystkie szklanki, potargał pościele, poduszki. Wszystkie książki wrzucił do kominka. A my mogłyśmy tylko patrzeć, i modlić się aby jego gniew ustał. Minęły dwie godziny. Ja płakałam, mama starała się przytrzymać mnie na duchu. Podeszła delikatnie do niego i dotknęła lekko w ramię. Jego gniew osiągnął zenit złapał jeden z noży dźgnął nim małżonkę. Raz, dwa, aż w końcu przestała oddychać. Nigdy nie zapomnę tego szaleńczego wyrazu twarzy. Uśmiech. Zamordował ją z uśmiechem na twarzy. Kiedy spostrzegł, że jego nóż jest w krwi popadł w obłęd. Zamknął się w pokoju i cały czas polerował go mamrocząc przy tym swoją śpiewkę. - uśmiechnęła się na to wspomnienie. Po jej policzkach spłynęły łzy - W jedną noc straciłam ojca i matkę. Sama umarłam niedługo potem. Ojciec wyszedł z pokoju. Elegancko ubrany, sprawiał wrażenie poukładanego człowieka. Podszedł do mnie z uśmiechem. Ciepłą, ojcowską dłonią poklepał mnie po głowie. Już miał zamiar podnieść rękę kiedy zacisnął ją na moich włosach. Zaczął mną szarpać, aż zmęczył się i rzucił mną w kąt. Upadłam tak niefortunnie, że rozbiłam głowę i trochę krwi poleciało a noże. Ojciec w panice rzucił się im na ratunek. Ścierał krew moją bluzką. Nie przejmował się ściereczką. To był jedyny raz kiedy wytarł je jakimś innym materiałem. Jego noże były czyste, a ja się wykrwawiłam. - zakończyła swój monolog przeciągając się - Stare dzieje! - westchnęła i wyprostowała się - Pójdę po więcej przynęty. - oznajmiła i ruszyła w stronę budki. Minęła chwila i Shiina nadal nie wracała. Zniecierpliwiony chłopak ruszył na poszukiwania koleżanki. W końcu to kobieta, na pewno coś zepsuła. Rozglądał się wokoło i nie potrafił jej znaleźć. Po raz kolejny spojrzał w stronę lasu i znowu przekręcił głowę ku rzece. Znalazł ją. Była na kamieniu. Z jajkiem?!
- Shiina, co ty do cholery, trzymasz?!
- Alpakę. - oznajmiła. Czyli jednak jego wzrok go zawiódł. Na cóż, zawsze musi być ten pierwszy raz.
- Alpakę? - powtórzył zdziwiony. Czy czasem to nie jest gatunek słonia? Albo małpy? Bądź, co bądź na pewno nie jest takie małe!
- Alpakę. - potwierdziła wyciągając w jego stronę ręce z maskotką. Biały, puchaty, kłębek wełny był kropiony śliną, przez księdza Rybę. "Chrzest" ten nie był zaplanowany, a ksiądz na pewno nie był przychylnie nastawiony do maskotki. - Maurycy! - pisnęła, kucając.
- Shiina! - krzyknął wnerwiony Noda biegnąc w stronę dziewczyny. Przeczuwając, że nie uda mu się pokonać napastnika rzucił się aby osłonić dziewczynę. Niestety nie zdążył. To był ułamek sekundy. Ryba walnęła płetwą w dziewczynę i połknęła ją - Shiina? - szepnął kiedy się ocknął
- Wreszcie się obudziłeś, cwelu. - warknęła - Bierzesz mnie na ryby i usypiasz kiedy mówię o mojej historii. No foch, normalnie.
- Ty żyjesz?! Nic ci się nie stało?! - spytał szybko i rzucił się jej na szyję
- No raczej. Tu się nie da umrzeć. Poza tym mam moją alpakę. Przy niej czuję się bezpieczniejsza niż przy tobie!
- Oj, cicho bądź! - warknął i pocałował ją. No cóż, impuls.
~*~
Ta... Więc... Co by tu...
Zwolniło się jedno miejsce w kolejce? x3
To miejsce nie będzie długo wolne, kochana xD.
OdpowiedzUsuńAle no cóż.... historia Shiiny epic *~*
I te wywody o Patyku *walnęłaby TM ale nie chce jej się kopiować >.<*
Kom krótki bo pora wiadomo jaka x___x
Mózg nie pracuje jak zwykle, ale to szczegół.
Pozdrawiam~
Judith-chan
Patyk dlaczego akurat z drewna? T^T Szkło też jest bardzo użyteczne... i ma bardzo fascynującą historie powstawania XD Nie ma to jak przez przypadek trafić na fajny moment z Galileo c'nie? ;D
OdpowiedzUsuńHistoria Shiiny pięknie opisana, Alpaka uratowana i epicki pocałunek na końcu *o*
nie no rfozbawilas mnie tym rozdziałem to jest kawaii
OdpowiedzUsuń