niedziela, 6 kwietnia 2014

Apel do wszystkich mężczyzn - Nigdy nie pozwólcie usiąść swoim kobietom za kierownicą!

Angel Beats, Shiina x Otonashi

~*~
 - Opel to taka pionowa błyskawica, a Honda to takie "H"! - brunet nieudolnie starał się wytłumaczyć koleżance różnice między tymi markami. Jak można było bez problemów zauważyć, nie bardzo dziewczynę to interesowało, lecz kultura nakazywała słuchać, albo przynajmniej udawać, że się słucha. Dla lepszego efektu od czasu, do czasu można pokiwać głową, wydymając usta tak, jakby się głęboko rozważało nad sensem wypowiedzianych słów. Niestety, gra aktorska koleżanki nie była na tyle rozwinięta, aby grać w "Trudnych Sprawach", czy w "Dlaczego Ja?", toteż Otonashi od razu zrozumiał, że jego wysiłki poszły na marne. 
 - Jeśli coś tłumaczysz - zaczęła przysłuchująca się tej rozmowie Shiina - To rób to dobrze. Opel, dla twojej wiadomości, to pozioma błyskawica. Poza tym oba loga są w kółku. To jest znacząca informacja! Jeśli ktoś weźmie tak nazwie firmę na "h" to co, będzie musiał dać znaczek z ''g'', bo Otonashi to debil i powiedział, że "h" jest Hondą?
 - Znawca się znalazł. - burknął - Honda jest w prostokącie! 
 - Kółko, prostokąt - jedno gówno. Nigdy nie byłam dobra z geografii! - usprawiedliwiła swoją pomyłkę
 - Przynajmniej na Godzinie Wychowawczej powinnaś uważać! Geografia to nie geometria! 
 - Co to geometria? - spytała zdziwiona - Jakieś nazwy znikąd wymyślasz! 
 - Rozumiem, że dalsza rozmowa nie ma sensu. - westchnął - Patrz, tam masz kota! Pogadaj z kimś na swoim poziomie. - zaproponował wskazując na zwierzaczka. Niczego nieświadomy czworonóg patrzał zdezorientowany, to na Shiinę, to na Otonashiego, aż w końcu stwierdził, że trawa, która rosła przy nim jest bardziej interesująca. Niebiesko włosa, przymrużonymi oczyma wpatrywała się w bruneta starając się zrozumieć co ma na myśli. Po minucie zrezygnowała z tej czynności i podeszła do kotka. Przykucnęła przy nim i zerwała dłuższą trawę, którą później bawiła się z kotkiem. 
 - Koty to inteligentne stworzenia. - stwierdziła - Ludzie lubią psy, bo są naszym przeciwieństwem. Zrobią dla nas wszystko, i nie chcą przez to żadnej nagrody, ufają nam bezgranicznie i nie kłamią. Koty są podobne do nas. To dumne istoty. Wiedzą co jest ich, nie dadzą sobie w kasze dmuchać. - przedstawiła swój tok myślenia
 - Psy są mądrzejsze. - zaprzeczył Otonashi - Potrafią się nauczyć wielu komend, rozpoznają słowa i potrafią rozwiązywać łatwiejsze zadania matematyczne. - zaczął wyliczać - A koty to co? Leżą cały czas i nic nie robią.
 - Psy mogą być sobie mądre. Koty są inteligentne, a to znacząca różnica.
 - Czym się różni mądrość od inteligencji? Jeden worek. - skwitował
 - Mądrość się nabywa. Musisz się wszystkiego uczyć, i wtedy ludzie nazwą cię mądrym człowiekiem. Jeśli chcesz być nazwanym inteligentnym nie masz prawa się czegoś nauczyć. Możesz to doszlifować. Jesteś mądry. Wiem to. Ale ja jestem inteligentna.
 - Niby pod jakim względem?! Nie potrafisz odróżnić geometrii od geografii!
 - Kiedyś to zrozumiesz. - westchnęła i odeszła do swojej bazy, aktualnie nazwaną przez głupców "schowkiem na miotły". - Pomyśl o każdej czynności jaką teraz będziesz robił.
 - Każdej czynności? - zmrużył oczy. Nie lubił tego stoickiego spokoju Shiiny. Nigdy nie potrafił zrozumieć o czym ona mówi. Na tym polega ta inteligencja? Ech, musi to sprawdzić. - Naoi, chodź tu! - krzyknął pośpieszając chłopaka gestem ręki
 - Tak, panie Otonashi? - spytał szybko stając na baczność. Uważnie przyglądał się brunetowi, żeby wywnioskować jaki ma humor, o czym myśli i czy jest na niego zły.
 - Ech, właściwie nic. - westchnął gładząc skroń
 - Rozumiem. Dziewczyna rzuciła, jak mniemam? - spytał nadal stojąc bacznie. Otonashi, potwierdzając prawa fizyki, lub jakby to nazwała Shina francuskiego, upuścił jabłko otwierając szerzej oczy - Panie Otonashi! - krzyknął Naoi rzucając się po owoc - Czy wszystko w porządku? Mam zawołać pielęgniarkę? Trzeba będzie przeprowadzić operację?! Proszę się nie martwić, panie Otonashi! Specjalnie przestudiuję wszystkie książki o medycynie jakie znajdę, nie! Wszystkie jakie istnieją, ale proszę się nie martwić! Pochodzę ze Szwecji, toteż powinienem mieć krew lekarza w żyłach! A co ciekawe, panie Otonashi, kiedy się rodziłem lekarz który przyjmował poród przeciął się i trochę krwi wpadło mi do buzi, więc chyba naprawdę mam tą krew lekarza! Co więcej mój pradziadek, od strony mamy, miał kolegę lekarza! Co prawda słabego, gdyż żadna jego operacja się nie udała, ale jednak! Więc rozumie pan, dla mnie, to będzie pikuś! Będę potrafił to zrobić z zamkniętymi oczami i związanymi rękami! Jakbym się postarał, wróć, jakby mi się zachciało potrafiłbym to zrobić samym kokosem! Więc rozumie pan, może się pan czuć bezpieczny. - poprawił swój kapelusz kierując wzrok w stronę Otonashiego. A raczej w stronę w której powinien on być. - Panie Otonashi? - spytał zdziwiony.


   Jak najdalej od tego debila

- I.. i.. i.. O! Tu się schowałeś! - mruknął zamykając drzwiczki niemałych rozmiarów gablotki. Przejechał palcem po szkle i z dumą popatrzył po raz kolejny na swoją kolekcję. Od kryminalnych perełek, których historie przeżywał razem z głównymi bohaterami, po klasyki fantasy, na romantycznych nowelkach kończąc. Mimo iż ostatnia z pozycji nie należała do iście męskich książek, ale nawet z tego da się coś "wyciągnąć". A nawet jeśli nie, w czasie deszczowych wieczorów, z kapciami na stopach, w puszystym szlafroku, pod kocykiem z kubkiem gorącej czekolady w ręce i książką w drugiej, można przeżywać romanse codziennie innej bohaterki. Dopingowanie w podbojach sercowych jest bardzo ważne. Ale to nie dziś.
   Otworzył książkę na ostatniej stronie i prześlizgnął wzrokiem po trochę już żółtawej kartce. Westchnął głęboko przykrył twarz dłońmi. Mruknął coś niezrozumiałego przecierając oczy.
 - Cholera jasna. -sarknął strzepując kropelki kawy z dłoni - Za dużo z tobą problemów, kobito.

 - Zebraliśmy się tutaj, aby wspólnie pobłogosławić tę oto parę. Panie mleczu, czy chcesz wziąć tę oto marchewkę za żonę? Więc ogłaszam was szmatką i ścierką. Możecie się kopnąć. - Jak można zauważyć Otonashiego nie bardzo interesowało gadanie Yuri. Chociaż, może to jest jego sposób na pozyskiwanie informacji? Dziwaczny, gdyż wymyślanie dialogów, i to kompletnie irracjonalnych, nie jest normalne, ale działający. Chyba. Miejmy taką nadzieję.
 - Reasumując. Stany Ziemniaczane napadły na Marchew Soszyńską. My, jako pigułki na receptę, musimy im pomóc. Zjedliście? Otonashi! Słuchasz ty mnie?! - krzyknęła już nie tak spokojna Yuri
 - Oczywiście - odparł prostując się - Sprawa w istocie poważna. Musimy jak najszybciej jechać. Zaryzykowałbym o stwierdzenie, że już teraz powinniśmy wyruszyć, więc...
 - Siadaj! - Rzuciła w niego ziemniakiem, którego ni stąd, ni zowąd wytrzasnęła i oparła dłonie na nieco zarysowanym blacie stołu - Jutro, punkt dziewiąta widzimy się przed bramami. Odmaszerować!

~*~
Ta...
Dawno mnie tu nie było...
No cóż...
Rozdział długością nie powala, ale...
Właśnie, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie :c
Pseplasam :c
[On.Jest.Mój.]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spam w miejscu innym od 'Spam' będzie usunięty.
Podobnie ma się sytuacja z komentarzami 'Super, czekam na kolejny' itp.